Zgłoszenie o pożarze w Kistowie strażacy otrzymali we wtorek 3 sierpnia przed godz. 10. Według relacji zgłaszającego ogień objął stodołę. Na miejsce natychmiast zadysponowano zastępy m. in. z Sulęczyna i Kartuz. Szybko jednak okazało się, że pożaru nigdzie nie ma. Strażacy nawet dokładniej zweryfikowali, czy nie chodzi o budynki w okolicy. Nie znaleźli jednak niczego, co by pasowało do zgłoszenia.
Sprawą zajmuje się teraz policja. Zebrane materiały trafiły do ogniwa ds. wykroczeń. Funkcjonariusze ustalą teraz tożsamość zgłaszającego oraz okoliczności fałszywego alarmu. Jednocześnie policjanci apelują, aby nie robić sobie tego typu głupich żartów czy wzywać służb, kiedy nie dzieje się coś, co wymaga ich zaangażowania.
- Przede wszystkim prowadzi to do nieprawidłowej dyslokacji służb. Istnieje ryzyko, że zaangażowany w takie fałszywe zgłoszenie patrol może być rzeczywiście potrzebny w innym miejscu, ale nie będzie już mógł w porę zareagować - tłumaczy st. asp. Piotr Gdaniec, oficer prasowy KPP w Kartuzach.
Osoby podające fałszywe zgłoszenia narażają się też na poważne kary. Zależnie od okoliczności, sam czyn może zostać zarówno zakwalifikowany jako wykroczenie (za co grozi areszt, ograniczenie wolności lub grzywna do 1500 zł), a nawet przestępstwo, jeśli sprawa zagrażała zdrowiu i życiu wielu osób albo mieniu w znacznych rozmiarach (za co grozi nawet do 8 lat więzienia). Dodatkowo sprawca może ponieść koszty niepotrzebnie przeprowadzonej akcji służb.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?