Jak podkreślali przedstawiciele władz gminy, od spotkania mieszkańców w Hopowie, które miało miejsce 29 stycznia, do urzędu zaczęło wpływać bardzo wiele wniosków odnośnie planów zagospodarowania. Gmina aktualnie je zbiera i analizuje, gdyż są różnorodne.
Najważniejszą kwestią dla zamieszkałych w okolicy jest to, czy będą mogli cokolwiek wybudować na własnych działkach po powstaniu farmy wiatrowej. Pojawiają się niezadowolenia z samej jej obecności, jednak wątpliwości związane z budową stanowią tutaj większość.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców Urząd Gminy przygotowuje miejscowe plany zagospodarowania dla poszczególnych obszarów, przede wszystkim tych, na których wcześniej nie obowiązywały żadne.
- Rada gminy oraz wójt popierają mieszkańców, i dlatego przystępujemy do zmiany planu - mówiła Aleksandra Plichta, inspektor ds. planowania przestrzennego w Urzędzie Gminy Somonino. - Chcemy jak najbardziej zaspokoić potrzeby mieszkaniowe i uchwalić plan miejscowy, który umożliwi zabudowę oraz mieszkanie na tych terenach.
Miejscowy plan nie powstrzyma budowy
Obecni na spotkaniu wielokrotnie też podkreślali, że nowy plan zagospodarowania dla tego obszaru nie uniemożliwia budowy farmy wiatrowej.
- Nawet po naszej zmianie istniejącego planu zagospodarowania inwestor tak czy tak może to zrealizować do 2021 roku (do tego czasu musi uzyskać pozwolenie na użytkowanie - dop. red.) (…). Zmiana planu i tak nie spowoduje, że ta elektrownia by nie powstała - wyjaśniała Aleksandra Plichta.
Jednocześnie w Starostwie Powiatowym w Kartuzach toczy się postępowanie w sprawie wygaszenia decyzji o pozwoleniu na budowę, ze względu na fakt, iż przez trzy lata od wydania tej decyzji nic nie powstało. Niemniej działania władz gminy Somonino będą prowadzone niezależnie.
- Nie będziemy odkładać momentu uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania ze względu na to, że mogłoby się coś zmienić. Tak czy tak plany miejscowe powstaną - te, które są w trakcie i te, do których będziemy teraz przystępować - dodała inspektor ds. planowania przestrzennego.
Zarówno wójt gminy Somonino, jak i przewodniczący rady Andrzej Sołtysek zdementowali też twierdzenia, jakoby władze gminy nie chciały zablokować budowy wiatraków z obaw o odszkodowanie. Jak mówili nie mają zresztą takich możliwości, ale nie będą przy tym robić niczego, co naraziłoby mieszkańców na dodatkowe koszty bądź straty, ponieważ wypłacenie odszkodowania najprawdopodobniej zablokowałoby realizację pewnych zadań w gminie.
- Rada gminy, razem z wójtem, nie podejmie żadnych działań, które będą skutkowały tym, że de facto mieszkańcy gminy poniosą koszty tej inwestycji (budowy farmy wiatrowej - dop. red.) - mówił Andrzej Sołtysek. - Będziemy czekać tu na rozwój sytuacji na linii inwestor-starostwo.
- Musimy patrzeć na to, na ile możemy sobie pozwolić po linii prawnej i co możemy w tym kierunku zrobić. Nikt z nas nie wejdzie i nie postawi znaku „Stop, zakaz budowy”, bo jest pewna procedura - zaznaczał Marian Kowalewski.
Co ze spotkaniami?
Wójt Somonina podkreślał także, iż ze względu na wybory samorządowe w 2018 roku sam, wraz z wieloma pracownikami, z tematem zetknął się dopiero niedawno, podczas gdy cała sprawa sięga listopada 2008 roku, kiedy to do Urzędu Gminy trafił pierwszy wniosek. Władze gminy podejmowały przy tym już działania, w styczniu tego roku prosząc chociażby aktualnego inwestora (firmę Net Newconnect Energy Consulting Sp. z o. o.) o przeprowadzenie spotkania z mieszkańcami wsi, na które oddziałuje planowana budowa. Niestety nic się nie odbyło, stąd na początku lutego wójt ponowił prośbę.
- Uważam, że dla czystości sprawy takie spotkanie inwestora mogłoby po prostu poprawić sytuację w sensie takim, że mieszkańcy bezpośrednio od jego przedstawicieli by się dowiedzieli jak wygląda ta budowla, czego dotyczy - mówił Marian Kowalewski.
Pozostaje przy tym pytanie, dlaczego dotąd szef somonińskiego samorządu sam nie spotkał się z mieszkańcami, aby wyjaśnić sprawy? Wójt komentował to, iż rozmowa bez osób odpowiedzialnych za wydanie decyzji i bez przedstawicieli inwestora nie przyniosłaby pożądanego skutku.
- Chcielibyśmy się spotkać z mieszkańcami. Ja dążę do tego, żeby tam był również inwestor - mówił Marian Kowalewski. - Inwestor nie musi tego zrobić, ale nadal będziemy naciskać, żeby się spotkał.
Niemniej, co zaznaczał wójt Somonina, nawet, gdyby do spotkań z mieszkańcami doszło, byłyby one przeprowadzane za każdym razem dla jednego sołectwa - dla większej sprawności rozmowy. Szczególnie zainteresowanych zachęcał też, aby ze swoimi wątpliwościami po prostu przyszli do Urzędu Gminy, gdzie mogą wszystko wyjaśnić.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?